Afera Stella Maris

poniedziałek, 22 września 2008

Rozpoczął się proces w sprawie gdańskiej afery

Przegląd prasy - Trybuna

Tego chyba jeszcze nie było: sąd rozpatrujący sprawę afery finansowej, w której chodzi o grube miliony złotych, nie zezwolił na podawanie nawet imion oskarżonych, a także nazwy firmy S.M. (w tłumaczeniu na polski Gwiazda Morza).
Na taki precedens pozwoliła sobie sędzia Aneta Szteler-Olszewska z Gdańska, gdzie wczoraj rozpoczął się proces głównych oskarżonych w aferze związanej z wydawnictwem archidiecezji gdańskiej S.M. Należy domniemywać, iż sędzia pozwoliła podawać wyłącznie inicjały, ponieważ w tle tej afery majaczy Kościół.

W Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces głównych oskarżonych w aferze finansowej w wydawnictwie archidiecezji gdańskiej.

60-letni b. szef wydawnictwa Gwiazda Morza ksiądz Z.B. odmówił rozmowy z dziennikarzami tłumacząc, że musi mieć na to zgodę kurii biskupiej. – Ja jestem uzależniony od swoich władz. Kuria nie pozwala udzielać księżom żadnych wywiadów – wyjaśnił. Duchowny spóźnił się kilka minut na rozprawę. B. kapelan abp. Gocłowskiego pracuje obecnie w jednej z parafii w Sopocie. Jak powiedział przed sądem, utrzymuje się z miesięcznej pensji wysokości 525 zł.

Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiadają jeszcze cztery osoby: b. pełnomocnik S.M., 45-letni T.W., dwóch właścicieli firm konsultingowych – b. pracownik PRL-owskiej cenzury 62-letni J.B. i 53-letni K.K. oraz przedstawiciel spółki, która współpracowała z firmami konsultingowymi – 57-letni S.D.

Wszyscy odpowiadają przed sądem za współudział w przywłaszczeniu mienia ponad 20 spółek handlowych na kwotę ponad 67 mln zł, pranie pieniędzy oraz uszczuplenia podatkowe na szkodę skarbu państwa wysokości kilkunastu milionów zł.

Odczytywanie liczącego ok. tysiąca stron aktu oskarżenia rozpoczęło się wczoraj przed Sądem Okręgowym w Gdańsku i będzie kontynuowane podczas następnej rozprawy zaplanowanej na poniedziałek. Pierwsi oskarżeni mają zacząć składać wyjaśnienia w październiku. Sprawa afery w S.M. liczy ok. 400 tomów akt, a na liście świadków jest ponad 500 osób. Prokurator Przemysław Strzelecki pytany, czy będzie wśród nich abp Tadeusz Gocłowski, odpowiedział, że ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie sąd.

Według prokuratury, przestępstwo polegało na tym, że firmy konsultingowe J.B. i K.K. zawierały z różnymi spółkami kontrakty na doradztwo, których wykonanie powierzali z kolei wydawnictwu S.M. W rzeczywistości usługi te były całkowicie fikcyjne i zlecenia nigdy nie zostały wykonane. Fałszywych faktur było ok. 120.

Pieniądze ze spółek, które zlecały fikcyjne usługi B. i K., przelewane były najpierw na konta ich firm, a później, po odjęciu kilku procent, do S.M. Wydawnictwo pobierało kolejne kilka procent prowizji i na końcu większość pieniędzy wracała do osób zarządzających spółkami.

S.M. działając jako podmiot gospodarczy w ramach archidiecezji gdańskiej była zwolniona z podatku dochodowego od osób prawnych w części przeznaczonej na cele statutowe Kościoła. Transfery pieniędzy miały miejsce w latach 1997 – 2001.

Ksiądz Z.B. i b. pełnomocnik S.M. T.W. chcieli kilka miesięcy temu poddać się dobrowolnie karze uznając swoją winę. Duchowny proponował dla siebie karę czterech lat więzienia w zawieszeniu na dziewięć lat oraz 100 tys. zł grzywny, a b. pełnomocnik wydawnictwa wnioskował o cztery lata więzienia w zawieszeniu na osiem lat i 150 tys. zł grzywny. W czerwcu gdański sąd odrzucił jednak te wnioski z powodu braku zgody na samoukaranie ze strony firmy z Koszalina występującej w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy. Uzależniła ona zgodę na dobrowolne poddanie się karze przez oskarżonych od wyrównania przez nich strat spółki wycenionych na ponad 16 mln zł.

Łącznie w aferze S.M. oskarżonych jest ponad 40 osób w kilkunastu odrębnie prowadzonych śledztwach.

0 komentarze:

Archiwum

Etykiety